2012-11-20 15:39:22

Brazylia wita

Minęły już pierwsze tygodnie naszego pobytu w Nova Prata i muszę przyznać, że sama nie wiem kiedy i gdzie ten czas tak gna? Pora podzielić się tym, co udało nam się w tym czasie zrobić, jak spędziłyśmy pierwsze dni w Brazylii, co nas zaskoczyło, co zdziwiło czy zauroczyło...Trochę się tego nazbierało więc bierzemy się do roboty :) Powitane na lotnisku przez cały "polski komitet powitalny" w osobie pana Andrzeja, jego żony-Wandy, byłej wolontariuszki- Kasi oraz przyjaciela domu- Sydneya- od razu odczułyśmy domowy klimat i przyjazny nastrój ludzi i miejsca w którym przyjdzie nam przebywać oraz pracować w najbliższych miesiącach. Jeszcze tego samego wieczora udzielamy wywiadu dla lokalnego radia w ramach "godziny polskiej" emitowanej co niedzielę (12.00-13.00 czasu brazylijskiego czyli w godzinach 15.00-16.00 polskiego czasu). I tu miłe zaskoczenie: audycję przygotowują i prowadzą dwie młode Brazylijki (Tauany lat 13 oraz Monalisa lat 15). Zaskakują dojrzałością zadawanych nam pytań i doborem muzyki- polskich ludowych pieśni i przyśpiewek. Podczas wywiadu- każda z nas musi zmierzyć się z pytaniami takimi jak: -Jaki jest cel naszej wizyty? -Czy sądzimy że ludzie bez korzeni polskich mają takie same możliwości do podtrzymywania kultury i tradycji polskich jak pełnoprawni obywatele kraju? -Jakie są nasze obawy związane z przyjazdem i pracą tutaj? Już następnego dnia mamy okazję usłyszeć siebie w radiu, a zaraz potym doświadczyć miejscowych zwyczajów świętowania niedzieli. "Churrasco"-na które zabrał nas pan Andrzej- to prawdziwa uczta pieczonego mięsa. Przypomina nieco nasze festyny, a odbywa się w przykościelnych "salonach". Towarzyszy temu ogromna ilość jedzenia na którą składa się głównie pieczone mięsiwo różnej maści. Nie brak też muzyki i rozmów jest hałaśliwie i wesoło. Tu też mają miejsce nasze pierwsze spotkania z osobami pochodzenia polskiego. Szybko zostajemy otoczone wianuszkiem "rozmówców" (choć komunikacja jest raczej raczej trudna- język polski znajduje się tu w fazie wymierającej, co zdaje się dodatkowo potwierdzać fakt, że młodzi nie władają nim już w ogóle). Mimo wszystko miejscowi chętnie dzielą się z nami informacjami o swoich polskich korzeniach i wypytują o swych ewentualnych krewnych, podają polsko brzmiące nazwiska i znajome nazwy miast i regionów. Obsypane zaproszeniami i pierwszymi podarkami, pełne wrażeń powracamy do zacisza Państwa Hamerskich. Oczekiwanie- niepozbawione pewnej dozy napięcia i niepewności następnych dni- towarzyszy nam cały wieczór, a najbliższe dni zapowiadają się dość "rozrywkowo". Już w poniedziałek wybieramy się na lekcję języka polskiego do Veranopolis, następnie wtorkowa wizyta w społeczności rolniczej w Casca i nauka polskich pieśni. Na koniec wreszcie- spotkania z zespołem pieśni i tańca"Kalina" w Nova Prata. W plan tygodnia na stałe wpisały się nam również niemalże codzienne lekcje języka portugalskiego z panią Gessi- sąsiadką pochodzenia polskiego.

Komentarze

Aby dodać komentarz musisz się zalogować!